Kinka Japan, czyli złoto na skórze..

Ostatnio moje posty skupiły się głównie na podróżach i szeroko pojętym lifestyle'em.. Dziś mam dla Was coś kosmetycznego, ponieważ ostatnio odkrywam coraz to lepsze perełki! Jak możecie się domyślić, kosmetyk który chciałabym Wam zaprezentować jest nietuzinkowy i niedostępny w Polsce (póki co!), ale jestem pod niesamowitym wrażeniem, jakie niesamowite działanie mają dla mnie kosmetyki z Japonii.. 

Zanim jednak przejdę do produktu, opowiem kilka słów jak i gdzie go zdobyłam. 

Jadąc do Japonii (jeśli chcesz poczytać moje turystyczne posty z Japonii to kliknij tutaj oraz tutaj) nastawiałam się oczywiście na zakup kosmetyków. Gdy już kupiłam trochę tego i trochę tamtego i generalnie miałam tyle rzeczy, że już nic nie mieściło mi się do torby, pozostała mi jedynie strefa wolnocłowa. Wiem co myślisz - ceny z marżą 150%, ale co zrobić jak już w walizce się nie mieści a zostało trochę jenów i czasu na lotnisku? 💁😺

Jeśli powiem, że kupiłam tylko tą jedną rzecz na lotnisku to skłamię, ale resztę póki co przemilczę ;). Dlaczego w ogóle o tym mówię? Ponieważ przy kupnie tego kosmetyku jeszcze nigdy tak się nie bałam.. 😺Tak, dobrze czytasz, BAŁAM :D 

Wtrącenie: żeby zrozumieć dobrze ten tekst musisz o mnie wiedzieć, że bardzo nie lubie łamać prawa, tak po prostu dla zasady. Nie przechodze na czerwonym, jak "jakdojade" pokazuje mi, że będę jechać komunikacją miejską 21 min to kupuje bilet nie na 20 min, tylko na 75 min (przecież jadę więcej niż 20 min!).. 

Zapewne znasz zasady, jakich trzeba przestrzegać lecąc samolotem: nie bierz ze sobą broni, bomb, kosmetyków powyżej 100 ml. No właśnie. Więc kupując towar na strefie bezcłowej nie jest to problemem. No chyba, że masz przesiadkę na innym lotnisku. I co zrobić, kiedy ja zakochałam się od pierwszego wejrzenia w takim właśnie kosmetyku? 

Pan Kasjer zapytał nas grzecznie czy mamy przesiadkę. Odpowiedziałam, że tak, owszem mamy. Na co Pan nas poinformował, że z dużym prawdopodobieństwem na kontroli towar ten zostanie skonfiskowany jako niedozwolony. Z przykrością oddałam zakup, jednak nie mogłam tego przeboleć. Po 30 min rozmyślań wróciłam. Stwierdziłam, że trudno, raz się żyje, a tej śliczności nie odpuszczę bo będę żałować! I kupiłam. 

Wysiadamy z samolotu w Dubaju, po pewnym czasie wołają nas na kolejny lot, teraz już do Polski. Z afirmacjami powtarzanymi w głowie od czasu wystartowania poprzedniego samolotu, podchodzimy do kontroli.. i.. udało się! Nikt nie skonfiskował naszych cudeniek zatem mogę opisać wrażenia z ich stosowania! :)


Produkt jest w smukłej buteleczce z pompką z pięknymi drobinkami złota, których jak widać jest dosyć sporo. Stosuje go codziennie rano i wieczorem od września. Nie jest ani zbyt wodnisty ani zbyt gęsty, ma delikatny zapach, który szybko znika. Dla mnie to duży plus, nie lubie jak mi "z twarzy" czymś pachnie 😺. 

A co jeśli chodzi o jego działanie? 

W momencie zakupu, gdy posmarowałam sobie kawałek dłoni w sklepie byłam zachwycona delikatnością i nawilżeniem jaki ten lotion jej dał. Jednak jak już miałam go zacząć stosować zaczęłam się trochę obawiać, że dla mojej wymagającej cery to będzie jednak za mało.. 

Całe szczęście myliłam się i to bardzo. Moja cera jest dość wymagająca (jak z resztą cała moja skóra) i należy do tych "suchych". Za nic w świecie nie mogłam ją niczym nawilżyć, ciągle skórki na twarzy, szczypanie, jak od razu po prysznicu nie smarowałam się kremem. Zimą to mam ochotę robić peeling codziennie, żeby się pozbyć tych suchości. 

I wyobraźcie sobie moje zdziwienie, kiedy mija kolejny miesiąc mojego stosowania produktu, jest zima i chociaż moje całe ciało swędzi mnie z "suchości" to moja cera.. nic. Nie ma żadnych skórek, jest nawilżona.. Peeling muszę wpisywać sobie kalendarz, żeby go w ogóle stosować, bo wewnętrznie przestałam czuć taką potrzebę.. Używałam już naprawdę, naprawdę drogich kosmetyków i żaden nie dał mi takiego efektu nawilżenia jak to japońskie cudeńko. 



Kupiłam je za 4.500 jenów (ok. 150 zł), więc to grosze, jeszcze biorąc pod uwagę efekty i wydajność (nie zużyłam nawet 1/10). 

Jestem bardzo ciekawa innych kosmetyków tej marki i jestem pewna, że jak spotkam, to kupię coś jeszcze!

Google podpowiada, że można kupić np. tutaj i to za taką samą cenę jak ja kupiłam na lotnisku 🙀 więc jestem pod wrażeniem, bo byłam pewna, że przepłaciłam dobre 1000 yenów :).

Z ciekawości zamieszczam również opis producenta (znaleziony na ten stronie z linka wyżej), bo u mnie tylko same "znaczki":

"The lotion contains a large number of nanoparticles of gold and platinum which enhance the effect of the cosmetic components contained in the lotion. Among the components – collagen, arginine, betaine and many other substances positively affect the appearance of the facial skin. Present extact aloe Barbadensis contains over twenty amino acids and many vitamins, prevents aging, promotes cell regeneration, tightens the skin, helps to preserve the facial contour. 

Maximum moisturizing skin lotion prepares her for the perception of cream and Nano Gold essence Essence. The results of the use of cream and essence a lot worse with the provisional application of this lotion. Application: a small amount of lotion to spread on skin with hands making patting motion"

Aż ciekawa jestem co by się działo dobrego z moją cerą, jeśli dokupiłabym polecany krem.. Ale kto wie, może dokupię? :)

Miałyście styczność z tym produktem? Jakie są Wasze wrażenia? A może zaciekawił Was ten produkt? Dajcie znać!

Paulina

10 komentarzy:

  1. Nie znam kosmetyków, ale trzeba bedzie wypróbować . Na pewno podoba mi sie ze jest wydajny !

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak widać ryzyko się czasem opłaca. Ja chyba bym nie wytrzymała ze stresu, więc podziwiam Cię, że podjęłaś się tej kosmetycznej misji. Cieszę się, że było warto :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Kosmetyczna misja" to nadzwyczaj dobre określenie! :) podoba mi się!

      Usuń
  3. Ciekawy Piękna buteleczka i te złote drobinki. Super wyglada:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wygląda bardzo luksusowo :) A czy te drobinki złota są mocno widoczne po nałożeniu na twarz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Produkt jest bardzo wydajny, więc wyciśnięcie niewielkiej ilości w zupełności starcza, aby dobrze nawilżyć twarz ;) w takiej ilości nie ma jednorazowo zbyt wielu drobinek i nigdy nie zauważyłam, żeby były one widoczne na twarzy po nałożeniu ;)

      Usuń
  5. Mam podobnie - bardzo nie lubię łamać prawa, wolę dmuchać na zimne, ale absolutnie nie dziwię się, że zaryzykowałaś dla tego cudeńka! Wygląda oszałamiająco! Gdybym kiedyś pojechała do Azji, to pewnie też wróciłabym z wypchaną walizką ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj moja ważyła tyle (ledwo ponad 30 kg :D), że chociaż była na kółkach to ledwo mogłam ją pchać :D

      Usuń
  6. Wow! Może kiedyś też mi się uda wrócić z podróży z takim cudeńkiem :D Pozdrawiam, Monika z allmypassions.pl

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Paulina tries.. , Blogger