10 ciekawostek o Japonii,o których nie masz pojęcia

Hej,

Dziś przedstawie Wam kilka ciekawostek o Japonii, które mnie bardzo zaskoczyły! Co prawda,
dowiedziałam się ich od Polaka, ale mieszkającego w Japonii już 9 lat.

Jesteście ciekawi?



1. Dieta zawodnika sumo
Sumici, czyli profesjonalni zawodnicy sumo, jeśli chcą nimi zostać, to przygotowywują się do tej roli od najmłodszego. Niewiarygodne poświęcenie i motywacja do tej roli jest dla mnie osobiście zaangażowaniem pełnym podziwu. Zawodowy sumita zjada aż 12 000 - 15 000 kalorii dziennie (!) i to.. w jednym posiłku (!!). Przeciętny dzień zawodnika wygląda następująco: pobudka, trening siłowy (na czczo) ok. 4h, później czas na posiłek. Bardzo często, żeby zwiększyć ilość kalorii w posiłku, pije się duże ilości piwa. Po długim i kalorycznym posiłku, zakrapianym piwem, sumita udaje się na drzemkę i zazwyczaj tak wygląda jego dzień. Można by pomyśleć, że nic tylko zostać sumitą, ale ma to i swoje wady - kariera takiego zawodnika szybko się kończy (mniej więcej w wieku 30-35 lat) i ze względu na swoje poświęcenie dla walk, nie ma szans w tym wieku rozpocząć żadnej sensownej pracy. Zatem jeśli nie był naprawdę dobry w walkach i nie zarobił wystarczającej ilości pieniędzy, może mieć problem. Co więcej, tak tłusta dieta powoduje, że przecięta długość życia zawodnika to 40-45 lat..

2. Strój sumity
Co ciekawe, ułożenie kucyka na głowie, również o czymś świadczy! Zagłebiać się w to nie będę dokładnie, ale odpowiednie ułożenie kucyka mówi o tym, na jakim poziomie zawodnika jesteś. Również początkujący sumici nie mogą nosić.. skarpet. Jeśli widzisz sumitę w skarpetkach, wiedz, że to boss wśród sumitów 👹.



3. Maski noszone przez Japończyków
Co ciekawe, w Japonii wcale nie ma dużego zagrożenia smogowego (progi alarmowe są o wiele niższe niż w Polsce). Maski noszone przez Japończyków najczęściej mają służyć niezarażaniu innych osób (wysoka kultura pracy - skoro ja jestem chory, Ty nie musisz cierpieć z tego powodu). W Japonii jest również dość dużo alergików, zatem taka maska jest pomocna w przypadku nasilającej się alergii.



4. Ryba, która może Cię zabić i jeszcze musisz płacić za nią grube hajsy
Rybka Fugu, bo to jest bohaterka tego punktu, jest malutką rybką za którą trzeba zapłacić naprawdę duże pieniądze, żeby ją spróbować. W Japonii restauracja, która ma w swojej karcie tą rybę to miejsce na wysokim poziomie, bo to nie jest takie proste, żeby ją zaserwować. Restauracja musi mieć certyfikat, że potrafi taką rybę przyrządzić tak, żeby nas nie zabiła. Legendy jednak głoszą, że to i tak jest rosyjska ruletka i albo Cię zabije, albo nie. Nie radzę jeść w miejscach bez tego certyfikatu (a takie też są). Mimo tego, że w Japonii umiera z tego powodu kilkanaście osób rocznie i tak nie odstrasza to kolejnych amatorów wrażeń.

5. Wagony tylko dla kobiet
Przejażdżka metrem po Japonii stanowi wyzwanie ;). Jednakże wszystko idzie bardzo sprawnie, bo do każdego wagonu w wyznaczonych miejscach ustawiają się kolejki. Istnieją również przedziały tylko dla kobiet, z powodów przypadków molestowań w ciasnych wagonach.



6. Muzyczka
Tego elementu po przyjeździe do Polski chyba brakowało mi najbardziej :). W Japonii wszedzie gra "muzyczka". Mówię o tym w dość ironiczny sposób, ponieważ na początku ta muzyczka była iście wkurzająca: jak przechodzisz przez pasy to odgłosy jak przypominające strzelanie z broni świetlnych (nie mogę znaleźć lepszego porównania 😂), świergoczące ptaszki na peronach, muzyczka przed ogłoszeniem o wjeździe pociągu (dłuższa niż samo ogłoszenie) oraz po, szumienie wody jak siadasz na desce sedesowej 😂. Śmialiśmy się, że pewnie muzyczka też gra jak otworzysz konserwe ;D. Szybko można się do niej przyzwyczaić, a na końcu już nawet ochoczo machać przy niej głową 😂.

7. Porozumiewanie się po angielsku
Jeśli jedziesz do Japonii na własną rękę, polecam nauczyć się podstawowych zwrotów po Japońsku. Ni cholery się z nimi dogadać po angielsku (nie licząc w hotelach czy na lotniskach). Bardzo często podchodzić do Ciebie będą grupy wycieczek szkolnych, które mają za zadanie porozmawiać z "obco wyglądającymi ludźmi" by wprawić się w rozmowie i nabrać pewności siebie oraz otwartości.Ale uwaga, jedna grupa zajmuje ok. 10-15 min na wydukaniu "skąd jesteś, jak się nazywasz i jak podoba Ci się Japonia" więc polecam uzbroić się w cierpliwość :).



8. Chcesz się poczuć jak gwiazda? Leć do Japonii!
Serio, europejczyk jest tam nie lada wydarzeniem i chociaż udaje się, że "nikt nie patrzy" to i tak widzisz jak ludzie na Ciebie zerkają (come on, Ty też tak robisz, wiem to :D). Z młodszymi jest mniejszy problem, od razu widać, że zaciekawił ich dziwny europejczyk :D. Patrzą się na Ciebie, cichutko śmieją i obgadują a na koniec proszą, czy możesz sobie zrobić z nimi zdjęcie. Urocze prawda? Spróbuj do tego ubrać się w tradycyjne, japońskie kimono i już masz kolejki do zdjęcia z Tobą 😂.

9. Jak odróżnić Chińczyka od Japończyka?
Tu troche pół żartem-pół serio ;). Chińczycy mają bardzo krótkie wizy (3-dniowe), dlatego odróżnić ich można od Japończyków tym, że mają wielkie torby z zakupami 😂. Daje to trochę do myślenia, skoro Chińczyk woli kupować w Japonii, to dla mnie znaczy, że jakość ich produktów jest naprawdę marna. Dodatkowa uwaga: jeśli widzicie bardzo tanie sklepy w Japonii, kolorowe, wręcz krzyczące, najprawdopodobniej są to sklepy chińskie, które próbują robić biznes w Japonii. Tych znaczków i tak zwiedzający spoza Azji nie zrozumie.. Kolejną rzeczą która ich wyróżnia, to to, że są baaardzo głośni..



10. Równe ceny
To co mi się bardzo podobało w Japonii to to, że wszędzie są takie same (baardzo zbliżone ceny). Czy to lotnisko, czy obrzeża miasta, bułkę czy jogurt kupimy za tyle samo ;). Na początku przyznam, że trochę nie wierzyłam, raczej nie sprawdzam cen podstawowych produktów. Jednakże w muzealnym butiku sposobała mi się bardzo jedna rzecz, a właściwie ozdoba do włosów (taka, którą wsadza się do koka <3). Był to oryginalny wyrób japoński, kosztował 1 200 jenów, a więc całkiem sporo (ok. 55 zł). Ponieważ był to chyba drugi dzień w Japonii, pomyślałam, że jeszcze znajde takie i to pewnie tańsze. Przez większość pobytu chodziłam i szukałam z dnia na dzień wkurzając się na siebie coraz bardziej, że tego nie kupiłam jednak tam. W przedostatni dzień znalazłam - inne miasto, inny sklep, ale identyczna ozdoba "Made in Japan" za.. tak właśnie.. 1 200 jenów. Niesamowite :D


A Wy, byliście w Japonii? Jakie macie wrażenia? A może chcecie tam pojechać?

7 komentarzy:

  1. od zawsze świta mi myśl o Japonii w głowie. świetnie i lekko napisane, o zakupach i cenach nie miałam pojecia, o zdjęciach z Europejczykiem tym mniej! I - ide się uczyć japońskiego bo z hiszpańskim jeszcze mniej zdzialam 😂😂

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powodzenia z nauką! :D jeszcze jedna ciekawostka mi się przypomniała - mimo ok. 2%-3% poziomu bezrobocia, wciąż brakuje im rąk do pracy.. Barierą jest właśnie język, więc może jednak faktycznie się pouczyć i zamieszkać choć na trochę..? :)

      Usuń
  2. Nigdy w Japonii nie byłam, ale rzeczywiście bardzo interesujące informacje :)Z cenami myślę, że to bardzo wygodne, w Egipcie mamy odwrotną sytuację: ceny są bardzo różne i często ustalane nie względem jakości produktu czy usługi, a zamożności klienta :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to ciekawe, w takim razie idąc na zakupy trzeba się ubierać w stare ciuchy? :D

      Usuń
  3. Nie byłem nigdy w Japonii, ale to moje marzenie od czasów dzieciństwa. Znam Japonię raczej przez pryzmat sztuki i literatury, dlatego z wielkim zaciekawieniem przeczytałem Twój artykuł. Codzienność japońska, zwłaszcza współczesnej Japonii jest niezwykle intrygująca :D Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jedno z moich marzeń. Fajne, ciekawe informacje, kilak już znałam, ale ta o różnicy między Chińczykami i Japończykami mnie rozbawiła. :) Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Paulina tries.. , Blogger